Rok 1966 - The Beatles mają 6 lat, wydali 8 płyt i przeżywają kryzys twórczy. Na pokładzie samolotu, wracając z trasy w USA 3 tys. stóp nad Atlantykiem, wspaniała czwórka podejmuje decyzję - koniec z koncertami dla małolat. Czas na wielką muzykę.
Wymyślają więc zespół "alter ego" Sgt. Pepper i jego Lonely Heart Club Band. Kwartet przebranych wojaków z epoki wiktoriańskiej w kolorach Power Rangers. W programie - sitar, wodewil, aranżacje klasyczne, wykraczające poza ramy rocka. Chłopaki tworzą coraz bardziej nowoczesne teledyski, nawet okładka płyty odzwierciedla ich ambicję - stworzyć pierwsze dzieło sztuki totalnej w dziedzinie pop.
Z Sgt. Pepper’s tworzą oni swój model hipisowskiego ideału, a muzyka pop staje się częścią sztuki. Zgodnie z planem, po Sgt. Pepper’s zespół nigdy nie wrócił na scenę. Pokonała ich zbiorowa histeria. Szczególnie dla Lennona, który jako dziecko bawił się w kraterach po niemieckich bombach, piski histerycznych nastolatek zgromadzonych na stadionach brzmiały co najmniej dwuznacznie. W dniu zdjęć do okładki płyty przynosi dwóch statystów - Gandhi'ego i Hitlera: dobro i zło.