Po awarii elektrowni jądrowej w Czarnobylu, ratownicy - tzw. likwidatorzy - próbowali opanować sytuację. Była to walka skazana a porażkę. 134 z nich zmarło już po kilku dniach. Nie znamy ostatecznej liczb zmarłych wskutek udziału w pracach. Eksperci szacują, że liczba ofiar śmiertelnych to między 20 000 a 50 000. Dziś okolica elektrowni w Czarnobylu nadal jest strefą zamkniętą. Jednak wiele terenów oczyszczono i znów można tu przychodzić.
„Politycy i rządzący każdego kraju powinni tu być wysyłani natychmiast po wyborach, żeby wiedzieli, ile mogą kosztować ich błędy i niekompetencja” mówi Serhij Myrnyj. Ten chemik i specjalista wywiadu radiacyjnego należał do jednych z pierwszych likwidatorów. 32 lata temu został wysłany z grupą zwiadowców w głąb dotkniętego katastrofą terenu celem wykonania pomiarów. Jak wysokie było promieniowanie, nie wiedział wtedy nikt. Pomiary Serhija były podstawą ewakuacji całego regionu wokół elektrowni i wyznaczenia strefy wyłączonej o powierzchni 3500 km2.
Serhij chce się dzielić z innymi ludźmi swoim doświadczeniem naukowca i likwidatora. Dlatego 10 lat temu założył Chernobyl-Tour. Oferuje teraz zorganizowane wycieczki do skażonych rejonów. Jego firma ma już ponad 25 pracowników. Do dziś pojawiły się też inne, ale Serhij jest liderem w branży. Częścią sukcesu jest dobry marketing. T-shirty świecące w ciemności i lody z Czarnobyl